Forum Anty - dyskryminacyjne

aktywnispolecznie.org

Rozmowa z ks. Robertem Nęckiem

Małgorzata I. Niemczyńska: Skąd wziął się tytuł "Promocja nadziei"?

Ks. Robert Nęcek, rzecznik archidiecezji krakowskiej: Zauważmy, jaki panuje w działaniach i dyskusjach marazm, pomieszanie pojęć, niechęć do angażowania się na rzecz wspólnego dobra, krytyka instytucji i autorytetów. Jeżeli znajdziemy się we wspólnocie osób, które tylko użalają się nad sobą, krytykują, na nikim nie zostawiają suchej nitki, to z biegiem czasu sami przyjmujemy podobną postawę. Chodzi o to, by skupiać wokół siebie ludzi, którzy widząc to, co się dzieje, potrafią również zachować uzasadniony optymizm. I ten optymizm próbują promować.

Czemu się Ksiądz miesza do polityki?

- Nauka społeczna Kościoła wyróżnia pojęcie węższe i szersze polityki. Pojęcie węższe - to ubieganie się o urzędy w państwie. Natomiast polityka w znaczeniu szerszym oznacza tworzenie wspólnego dobra. Każdy obywatel więc, również ksiądz, ma prawo wypowiadać swoje osądy i przemyślenia. Osoba duchowna ocenia rzeczywistość z punktu widzenia etyki. To jest tak zwana funkcja krytyczna Kościoła, z której nie może on zrezygnować, bo wiele spraw balansuje na granicy polityki i etyki.

Co to jest syndrom Mojżesza, o którym rozmawia ksiądz z Lechem Wałęsą?

- Widzimy, że w dalszym ciągu jest modne narzekanie na obecny stan rzeczy. Pojawia się tęsknota za minioną epoką, czyli za światem cebuli i marchewki. Były one dostępne dla wszystkich, ale jednak były to tylko cebula i marchewka. Teraz trzeba samemu uprawiać ziemię i samemu brać za tę uprawę odpowiedzialność. Atmosfera narzekania, wzajemnego oskarżania się nie sprzyja tworzeniu żadnego dobra. W dzisiejszej rzeczywistości jedni mówią, że źródłem zła jest liberalizm, a inni, że opiekuńczy socjalizm. I padają wzajemne oskarżenia... W zapomnienie natomiast idzie najprostsza moralność. Jaka? Nie zabijaj, nie kłam, nie mów fałszywego słowa, oddaj, co nie twoje. Jakby wszystko można było skrytykować, a nie zauważyć tej najprostszej moralności, na której wszystko stoi.

Czyli nasz problem to oglądanie się w przeszłość?

- Oglądanie się w przeszłość jest bardzo istotne, jednak nie można żyć jedynie przeszłością. Świat idzie do przodu. Z przeszłości należy wyciągać wnioski, by nie powtórzyć błędów w budowaniu przyszłości. Grozi nam dłuższe maszerowanie przez pustynię do ziemi obiecanej. Może to być marsz rozciągnięty na 40 lat, czyli dwa pokolenia. Akurat w tym wypadku mój rozmówca uważa, że tych pokoleń może być więcej.

Skoro mowa o rozmówcach... co mają z sobą wspólnego Wałęsa, Życiński, Gilowska czy Kolenda-Zaleska?

- Chciałem się dowiedzieć, co mają do powiedzenia w dziedzinie etyki społecznej ludzie z pierwszych stron gazet. Pragnąłem zaczerpnąć z ich mądrości. Owszem, liczyła się także ich popularność. Jednak ta popularność bazuje na uznaniu i wypracowanym autorytecie.

We wstępie pisze Ksiądz o kryzysie i jako jeden z jego znaków wymienia rosnącą akceptację dla związków homoseksualnych. Nie wydaje się Księdzu, że takie poglądy mogą się przyczynić do szerzenia nienawiści?

- Myślę, że nie, bo nikt nie [link widoczny dla zalogowanych] tej orientacji. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że prawdziwe małżeństwo zawsze wiedzie do rodziny. Rodzina powstaje wtedy, kiedy pojawia się dziecko jako owoc wzajemnej miłości dwojga ludzi różnej płci. Wówczas może także rozwijać się ludzkość. Jest jeszcze jedna kwestia: osoby orientacji homoseksualnej, charakteryzujące się zdrowym rozsądkiem, nie manifestują swoich przekonań krzykliwie i publicznie. W Kościele, czyli wspólnocie ochrzczonych, znajduje się miejsce dla wszystkich, w tym dla homoseksualistów. Jednak nie można się zgodzić z promocją zachowań homoseksualnych.

Naprawdę Ksiądz uważa, że nie ma [link widoczny dla zalogowanych] ?!

- Jak mogą [link widoczny dla zalogowanych], skoro mają swoje puby i swoje pisma? Czy to [link widoczny dla zalogowanych]

Gość

W ogólnym zarysie należy zgodzić się z poglądami ks. Roberta Nęcka. Kwestia dyskryminacji jest łatwa do zdefiniowania, lecz wszelkiego rodzaju manifestacje ze strony prześladowanych, zawsze czemuś służą. Można domyślać się, że wiece organizowane przez homoseksualistów mają w ostatecznym rozrachunku służyć w ułatwieniu im zrobienia kariery i zapewnieniu ochrony. Dojdzie bowiem do tego, że pracodawcy nie będą mogli zwolnić homoseksualiste nawet z przyczyn czysto ekonomicznych, gdyż pociągnięcie takie uznane będzie za dyskryminacje. W rezultacie pracę straci nie homoseksualista. Należy więc raczej koncentrować się na poprawie bytu dla niepełnosprawnych, niż ochraniać często zdrowych, w pełni fizycznych sił homoseksualistów, którzy poprzez zademonstrowanie własnej odmienności chcą uzyskać jeszcze większe uprawnienia niż mają,